Klarowność napoju:
Płyn sprawia wrażenie zagęszczonego - przez wypełnioną nim szklankę przedostaje się minimalnie mniej światła niż przez szklankę klasycznej coca-coli lub pepsi. W dodatku światło to ma lekki odcień ciemnej czerwieni.
Nasycenie gazem:
Bardzo nieznaczne. Syk po odkręceniu nakrętki cichy i rachityczny.
Piana:
Mało i szybko opada. Sprawia nieładne wrażenie jakby powstała nie wskutek nagazowania napoju, a przez początek jego psucia się.
Zapach:
Nienachalny; odrobina trudno wyczuwalnej nuty karmelowej i to wszystko.
Smak:
Udało się nie przesadzić z żadnym z kluczowych składników i ta cola jest smakowo dużo bliższa swoim amerykańskich starszych sióstr, niż pochodząca z tej samej fabryki Grecja Cola. Oto jakie zbawienne skutki ma użycie poczciwego cukru, zamiast pochopnych eksperymentów ze słodzikami. Co za ironia losu, że tę colę - niewątpliwie smaczniejszą - Wosana sprzedaje pod marką hipermarketu, a wyrób mniej udany - pod marką własną. Uczciwie jednak zaznaczmy, że opisywany teraz napój ideałem jednak nie jest. Spożywany w temperaturze pokojowej ujawnia odczuwalną, obcą nutę smakową - coś jakby owocowego lub waniliowego. Daje się ją znieść, bo przypomina to nieco "Dra Peppera". Jest to jednak wrażenie złudne - w składzie nie ma żadnych innych aromatów poza karmelem. Paradoksalnie wszystko wychodzi na jaw podczas skosztowania Coli Tesco w wersji "ice cold" - nie ma już nuty waniliowej, a po prostu posmak chemiczny, kojarzący się z płynem do naczyń. To tylko konserwujący całość benzoesan sodu daje się "przykryć" sporą dawką cukru. Zaś w mocno schłodzonym napoju cukier nie jest pierwszym odczuwalnym w ustach smakiem i konserwanty wyłażą "na wierzch".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz