W streszczeniu - chodzi o odkrycie hurtowej ilości doskonale podrobionego napoju "jednej z popularnych marek", jak pisują policjanci, czyli Coca Coli, co doskonale widać na zdjęciach. Najsmaczniejsze (nomen omen) jest to, że podróbki mają estońskie etykiety, bo trafić miały na rynek tego uroczego państwa. To byłaby gratka - sprawdzić organoleptycznie jak walory tej cieczy mają się do oryginału. Ale to może teraz co najwyżej zrobić jakiś bloger-policjant z Olecka.

PS.
Doskonały tym samym zyskałem pretekst do odkurzenia bloga po serii prywatnych i zawodowych zawirowań. A jest o czym pisać - w schowku dojrzewają butelki z kolejnymi znaleziskami...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz